wtorek, 1 października 2013

drogeria czy drogo?


Kiedy przychodzi pora na zakupy, pojawia się pytanie:

Z mozołem supłać na każdą kosteczkę cienia MAC 50 zł za kolor, tymczasem "zapchać dziurę" czymś tańszym dla oddechu, czy kupować w Rossmannie jak leci?

Drogeryjne kosmetyki, oprócz swoich własnych właściwości, mają swoje innego rodzaju wady i zalety.
Czy wizażystka powinna malować tylko MUFE i Diorem, a może Rimmelami, Maybellinami, Lorealami i być z nimi "na bieżąco"?

Są dwa stanowiska.




POGLĄD EKONOMICZNO-PRAKTYCZNO-PRZYSTĘPNY
Mówi o tym, ze osoba obeznana na rynku wyławia rzeczy po prostu dobre i ma w tyle to, jaką to ma markę i sprzedaje wyłącznie swoje umiejętności.
Na tym opiera się sens istnienia wielu urodowych blogów- na "wyławianiu perełek".
Nie powiem , w zaistniałej sytuacji ciężko taką wiedzą pogardzić. Szczególnie jeśli tą wiedzą dzieli się ktoś pokroju Lisy, która pomiędzy Chanele wplata wiele drogeryjnych ciekawostek.
Często ma to jednak formę zapchania kufra Ruby Rose.

POGLĄD REALISTYCZNO-PRESTIŻOWY
Nie oszukujmy się, wizażystki są zatrudniane często dlatego, ze klientki się spodziewają użycia ściśle profesjonalnych (czyli nieznanych/drogich) kosmetyków, które nie są dla niej normalnie dostępne lub kupno zestawu na jeden makijaż przekroczyłoby minimum tysiąc złotych. Dla poczucia luksusu i poczucia dobrze wydanych 150 zł na ślubny makijaż. Albo żeby bekstejdż komercyjnej sesji był na bogato.
Nie ma się co czarować, Dior czy szpaler pełniutkich palet MAC zrobi większe i bardziej profesjonalne wrażenie niż My Secret (nie ujmując skądinąd fajnym kosmetykom) i wywoła pewne poczucie prestiżu, jeśli komuś na nim zależy. Na przykład fiołkowa baza Guerlain z postu Marti.
 Makijaż wykonany przez doświadczoną wizażystkę nie jest(i nie może być) tani i decydują się na niego Panie z okazji ważniejszych wydarzeń w życiu i chcą dostać coś specjalnego.
Widzieliście specjalne, tańsze, oferty makijażu "codziennymi kosmetykami"? Ja nie.
A wizażystkę malującą czym popadnie przy wciąż rynkowej cienie? Niejedną... (to osobny temat). Warto zaznaczyć, że uznane profesjonalne marki, nieociekające logami ani złotem ze skuwek, często mają ceny pokrywające się z tzw. średnią półką. Trzeba je znać, wiedzieć, gdzie je kupić, nie ma ich w Douglasie.

 Jest pewien wyjątek od tego drugiego postawienia sprawy: WARSZTATY. Jaki będzie miała pożytek z nich klientka, jeśli nauczy się malować moim Kettem, Illamaską czy Kryolanem? Nie pójdzie do Rossmanna z listą potrzebnych jej, wypróbowanych przy pomocy profesjonalistki rzeczy. Z ukochanym MAC-iem-we Wrocławiu jest ok, w Łomży można liczyć na podróbki z Allegro.
Najlepiej mieć wobec tego i MAC-a i Miss Sporty!
Albo wybrać coś w rodzaju zabałaganionego złotego środka.

MOJA STAŁA LISTA DROGERYJNA
Czyli nie wyrzeknę się nigdy, choćbym dorobiła się złotego kufra co sam biega:

1. waciki Lilibe z Rossmanna,
2. patyczki do makijażu Cleanic,
3. ampułki nawilżające Rival the Loop,
4. tusz Rimmel Extra Super Lash- wodoodporny,
5. Puder Stay Matte Rimmel 01 Transparentny- jako "rezerwowy",
6. Bibułki matujące Beauty Formulas,
7. Lakier Wellaflex niebieski,
8. Chusteczki Babydream w ilościach hurtowych,
9. Kredka "Diadem Szafir" nr 11.








KOSMETYKI HIGH END PROFESJONALNE, niekoniecznie drogie, przykładowo:
1. Podkłady RCMA i Kett,
2. Róże Kryolan,
3. Pudry Ben Nye.

I to jest mój podstawowy wybór. Nie stać mnie na brązer Guerlain- bo w jego cenie  kupię 2-3 odcienie profesjonalnych produktów do modelowania.

A Wy? Gdzie macie ustawiony suwak na linii Wibo - La Prairie?


4 komentarze:

  1. ja jestem snobem, więc mój suwak przecina perfidnie LaPrairie, Gerlę, Dior czy Chanel ;) z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że zbudowanie kufra z samych kosmetyków marek selektywnych byłoby bardzo kosztowne.. myślę, że trzeba wypośrodkować i znaleźć złoty środek :) ale płacąc 2 cz 3 stów za makijaż nie chciałabym być malowana Wibo czy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak.. wiadomo, że fajniej miec Touche eclat niż Healthy mix,ale kupno na wlasny użytek jednego pedzelka YSL a kupno wszystkich odcieni na raz to jest ta różnica pomiędzy użytkowaniem własnym a profesjonalnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. hmm, moim skromnym zdaniem budowanie swojego kuferka nie tylko polega na tym aby zapchać go drogimi rzeczami bo nie zawsze to co drogie jest lepsze niż to co z drogerii... przykłady: mojego Revlon ColorStay nie zamineie na nic innego i uważam, że jest lepszy niż MAC studio fix albo MAC Pro Longwear. Jeśli miałabym robić pannę młodą z cera taką jak mam ja czy lubiącą się błyszcześć w środku dnia to zdecydowanie sięgneła bym po Revlon bo wiem, że mogę mu ufać. Kolejny przykład niedawno robiłam panne młodą i użyłam na niej Healthy Mix bo ona go urzywa na codzinie i mamy pewność, że będzie wyglądał ładnie i ona się w nim dobrze czuje. Wszysko inne co na nią nałożyłam było z MACa. Więc to chyba jest tak, że makijażystka musi używać sprawdzonych produktów, które wie jak się zachowują po wielu godiznach i którym może ufać w 100% :) Kolejny przykład: na IMATS w Londynie w tym roku słuchłam wykładów wielku makijażystów i jeden z nich mówił o tym aby na klientkach nie używać drogich mascar bo to się mija z celem. Kup sobie tusz diora a klientke pomaluj tańszym tuszem który jest równie dobry...I tu znowu przykład z mojego życia- na klientkach używam Maybelline Colossal waterproof bo go uwielbiami jest moim zdaniem dość dobry i się trzyma. Także naprawdę dużo zależy co się lubi i czemu się ufa :) to tyle z moich przemyśleń pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Złoty środek najlepsza rzecz na świecie. nie mam problemu z używaniem kremu pod oczy za 4 zł ale i tego za 140 po prostu lubię używać ;)

    OdpowiedzUsuń